
06/01/2023
Wojsko Rzeczypospolitej przełomu XVI i XVII wieku
Charakteryzując wojskowość polską XVI i XVII w. posługujemy się terminem „staropolska sztuka wojenna”.
Kształtowała się ona w wyniku licznych reform, doświadczeń wojennych oraz nowinek technicznych i taktycznych, zaczerpniętych zarówno z wojskowości zachodniej, jak i wschodniej Europy.
Jedną z cech staropolskiej sztuki wojennej było oparcie się na taktyce, którą można określić we współczesnej terminologii wojskowej angielskim terminem: „combined arms” czyli połączonych rodzajów broni. W celu uzyskania maksymalnej przewagi nad przeciwnikiem wykorzystywano zalety oddziałów każdego rodzaju, niwelując ich słabe punkty. Np. siła ognia artylerii i piechoty, zapewniała osłonę ogniową jeździe, a mobilność i siła przełamującej szarży jazdy, zapewniała piechocie i artylerii odpowiednią osłonę przed atakiem wrogiej kawalerii.
Dominującą rolę w polsko-litewskich armiach pełniła jazda. Wynikało to z rycerskiej tradycji szlachty, ale również z geografii rozległego i nierównomiernie zaludnionego terytorium Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jednak nawet słynna husaria, której zwykle oddawano palmę pierwszeństwa w pochwałach za skuteczność w walce, bez wsparcia ogniowego piechoty, artylerii czy innych typów jazdy nie byłaby w stanie sama odnosić tak oszałamiających sukcesów.
Można przywołać jako przykład bitwę pod Kircholmem z 1605 r. , która uchodzi w powszechnej świadomości za wielkie zwycięstwo husarii, a w której zauważalną rolę odegrała dość nieliczna artyleria i piechota. W początkowej fazie bitwy hetman litewski Jan Karol Chodkiewicz, pozorując odwrót swojej armii, sprowokował Szwedów do natarcia. Ci, nie chcąc dopuścić do ucieczki mniej licznego litewskiego wojska, sami opuścili dogodne stanowiska obronne znajdujące się na łagodnym stoku wzgórza i dostali się pod ogień hetmańskich dział i salw z rusznic piechoty. Szwedzkie armaty, pozostałe w tyle za atakującymi regimentami, nie zdołały zaszkodzić Litwinom.
Zanim do rozprawy ze szwedzkimi pikinierami i muszkieterami mogła wkroczyć husaria wspierana przez lekką jazdę, wyrównany pojedynek ogniowy z wrogą piechotą stoczyli polsko-litewscy piechurzy tzw. hajducy. Jazda hetmana Chodkiewicza w tym czasie pełniła rolę osłonową na skrzydłach,ścierając się ze szwedzką rajtarią i dopiero po odparciu dwóch rzutów jazdy przeciwnika husarze mogli bezpośrednio wspomóc własnych piechurów szarżując na szwedzką piechotę. To zadecydowało o zwycięstwie.
Polsko-litewska piechota w typie węgierskim czyli hajducy, charakteryzowali się bardzo dużą siłą ognia. Zwykle piechota zaciągana w Rzeczypospolitej była niezbyt liczna, tak było też pod Kircholmem: 1000 hajduków przeciw 8500 piechoty szwedzkiej. Na korzyść naszych oddziałów przemawiała natomiast formacja w jakiej walczyli. Po pierwsze, szwedzka piechota podzielona była na dwa rzuty, z czego tylko rzut pierwszy brał udział w starciu z hajdukami. Po drugie, szwedzcy piechurzy byli podzieleni na oddziały pikinierów i muszkieterów w stosunku mniej więcej 2 do 3. Tak więc, na 100 piechurów tylko 40 muszkieterów było uzbrojonych w broń palną, pozostałych 60-ciu to pikinierzy, osłaniający swoich towarzyszy długimi, czterometrowymi pikami przed atakami jazdy.
Dla kontrastu, na 100 żołnierzy piechoty w typie węgierskim, ok. 90 było uzbrojonych w broń palną. Jedynie tzw. dziesiętnicy, pełniący rolę podoficerów, wyposażeni byli w broń drzewcową np. berdysze, halabardy lub dardy. Różnica była także w sposobie prowadzenia ognia. Szwedzi stosowali tzw. kontrmarsz, w którym pierwszy szereg oddawał salwę, po czym wycofywał się w przerwach pomiędzy swoimi towarzyszami na tył całego oddziału, aby przeładować broń i dać miejsce do salwy kolejnym szeregom. Wymagało to żelaznej dyscypliny i wyszkolenia, ale zapewniało możliwość ciągłego ostrzału przeciwnika.
Piechota polsko-litewska w typie węgierskim stosowała inną taktykę. Żołnierze podzieleni na szeregi klękali, dzięki czemu byli trudniejszym celem do trafienia. Salwę rozpoczynała ostatnia linia ponad głowami swoich towarzyszy z poprzedzających szeregów. Następnie powstawał i strzelał kolejny szereg itd. aż wystrzelili wszyscy po kolei. Był to tzw. „napad ogniowy”. Dzięki tej taktyce można było oddać salwy w krótszych odstępach czasu, zasypując przeciwnika kulami i dezorganizując jego szyki. Nie tracono przy tym czasu na skomplikowane manewry stosowane w kontrmarszu. Używano także początkowo innego typu broni palnej; zamiast ciężkich i długich muszkietów opieranych na podpórkach czyli forkietach, hajducy używali częściej lżejszych rusznic i arkebuzów. Zapewniało to większą mobilność i elastyczność takich oddziałów, ale mogło zmniejszyć zasięg skutecznego prowadzania ognia.
W Rzeczypospolitej zaciągano także piechotę w typie zachodnioeuropejskim, przypominającą tę walczącą po stronie Szwecji. Szczególnie modna była w czasach króla Władysława IV Wazy. Starano się także pogodzić zalety jazdy i piechoty, wprowadzając oddziały dragonów. Walczyli oni bronią palną w pieszych formacjach, ale konno przemieszczali się na pole bitwy i prowadzili pościg za wrogiem. Innym typem jazdy na żołdzie Rzeczypospolitej była rajtaria, często nazywana arkebuzerią z racji używanej broni palnej czyli arkebuzów, półhaków i różnych pistoletów, z których strzelano siedząc w siodle. Gwardię królewską pierwszych Wazów stanowili arkebuzerzy noszący tzw. zbroje trzyćwierciowe i czarne płaszcze. Były to jednostki tzw. autoramentu cudzoziemskiego, do których zaliczała się także „armata” czyli artyleria. W oddziałach tych komendy wydawano w języku niemieckim i stosowano się do regulaminów i taktyki wojskowej opracowywanej na zachodzie Europy. Oficerami byli często fachowcy z Niderlandów, Szkocji, krajów niemieckich czy Francji.
Szczególną rolę w autoramencie narodowym pełniła natomiast husaria – jazda przełamująca, której szarże przy użyciu długich kopii sięgających nawet 6 m rozstrzygały wiele bitew toczonych w tym okresie. Rolę pomocniczą dla husarii pełniła jazda pancerna, nazywana tak od kolczug czyli pancerzy noszonych przez żołnierzy tej formacji. Określano ją także mianem kozackiej lub petyhorskiej. Lekkim typem jazdy, której żołnierze nie nosili uzbrojenia ochronnego a dosiadali lekkich i rączych koni była tzw. jazda wołoska lub tatarska, a także słynni lisowczycy. Były to oddziały w których najchętniej służyła szlachta i reprezentowały tradycje wojenne zaczerpnięte z wojskowości południa i wschodu Europy m.in. Węgier, Wołoszczyzny (dzisiaj Rumunia), Turcji czy Krymu.
Łącząc w sobie najlepsze cechy wojskowości europejskiej i orientalnej, a także wypracowując własne unikalne koncepcje, strategię i taktykę, wojska Rzeczypospolitej były w stanie walczyć i niejednokrotnie wygrywać w bitwach z o wiele liczniejszym przeciwnikiem: ze Szwedami pod Kircholmem w 1605 r., z Rosją pod Kłuszynem w 1610 r. czy z Turkami pod Chocimiem w 1621 r.
tekst: Tomasz Szumański / MWP